Jakiś czas temu nabyłam w dość dużej promocji Babydream Sonnencreme 50+. Przede wszystkim miał mi służyć jako krem do twarzy. W praktyce używałam go dość rzadko, lekko bielił (niewidoczne po dokładnym wsmarowaniu), potrzebował zmatowienia. Ze względu na zawarty w składzie filtr Parsol zmuszona byłam stosować produkty bez miki czy talku (te substancje destabilizują ten filtr). Bojowy chrzest krem przeszedł na wakacjach :)
Mam skórę jasną, nawet przy filtrach zdarza mi się poparzyć skórę. Dlatego też bardzo nie lubię się opalać, unikam ekspozycji skóry na słońce. Wakacje spędziłam m.in. na plaży, także tym razem opalanie było nieuniknione ;) Jak się zapewne domyślacie, Babydream służył mi jako filtr. Wydaje mi się, że sprawdził się całkiem nieźle - nie poparzyłam się, miałam wrażenie, że nawet nieco się opaliłam. Przy czym z wakacji wróciłam w praktycznie takim samym odcieniu skóry jak wyjeżdżając.
Jedyne co mi przeszkadzało to zapach - o ile przy nałożeniu na buzię nie było tego czuć (mała ilość preparatu), o tyle przy posmarowaniu całego ciała zaraz po nałożeniu chciałam się umyć. Krem na skórze ma okropny chemiczny zapach. Dość ciężko się wchłania - piasek się do mnie przylepiał nawet godzinę po nałożeniu preparatu. A ja bardzo nie lubię przyklejającego się piasku :)
Oprócz zapachu męczące było również zmywanie preparatu - miałam akurat bardzo delikatny żel do mycia i naprawdę było mi ciężko zmyć produkt ze skóry. Jeśli dacie radę z zapachem, zdecydowanie polecam :)
BTW Szkoda, że w domu nie mam takiej plaży do fotografowania produktów :D
Miłej nocy,
ciekawy ;)) plaża, plaża <3
OdpowiedzUsuńNie lubię jak coś się lepi :/
OdpowiedzUsuńMiałam go,ale oddałam chrześniakowi :)
OdpowiedzUsuńTeż go używałam. Niestety podrażniał mi oczy. Ale tylko oczy, więc i tak lepiej niż inne filtry w kremie...
OdpowiedzUsuń