piątek, 10 sierpnia 2012

Recenzja mało kosmetyczna :)

Hej,
ostatnio przeglądając Amazon.com znalazłam pełno bezpłatnych pozycji :) Udało mi się ubłagać męża i "zakupił" mi jedną z pozycji na kindle - Organic Skin Care Basics (wprawdzie pozycja jest za 0$, ale trzeba mieć konto na Amazonie i skonfigurowaną do niego kartę).


Książkę pochłonęłam w mniej niż jeden dzień. Książka ma na celu zachęcić do dbania o skórę przy używaniu organicznych kosmetyków. Przed przeczytaniem nie miałam jakichkolwiek oczekiwań co do zawartości. Wydaje mi się, że najbardziej przejrzystą recenzją będą plusy i minusy :)

Plusy:
  • Publikacja jest darmowa,
  • Czytałam wersję w języku angielskim, jest przystępnie napisana, nadaje się nawet dla początkujących,
  • Znajdziemy w niej informacje o substancjach, które są szkodliwe dla nas - np. o spieniaczach TEA, MEA, DEA
  • Autorka podkreśla, że Organiczne nie zawsze jest organiczne :)
i na tym się kończą plusy - im dalej się zagłębiałam tym coraz mniej byłam zachwycona informacjami w książce. Dlaczego?

W innych rozdziałach znajdziemy informacje o produktach, które są dobre dla naszej skóry i rozdział odnoszący się do robieniu własnych organicznych kosmetyków - gdzie zakupić składniki, "przepisy".


Minusy:
  • Odniosłam wrażenie, że podkreślane było, że wszystko co naturalne, organiczne jest cacy a nieorganiczne jest be. Dlaczego mnie to zabolało? Naturalne składniki też uczulają, potrafią zrobić naprawdę dużą krzywdę! Nie wszystkie "chemiczne" składniki są złe i szkodliwe.
  • Zapewnianie, że po odstawieniu nienaturalnej pielęgnacji cera będzie się mieć o wiele lepiej. Moje odczucie? Tak średnio się z tym zgodzę - moja skóra nie lubi ciekłej parafiny, ale to nie znaczy, że każda skóra jej nie lubi. Nawet jeśli odstawimy "chemiczne" kosmetyki, nie mamy gwarancji, że organiczne będą lepsze - mogą uczulić to raz, dwa mogą być niewłaściwie dobrane i szkodzić.
  • Korzystne organiczne składniki wymieniane były per produkt - np olejek jojoba do kremu pod oczy, jednakże brak było informacji co dla jakiej cery i w jakich stężeniach - jak dla mnie informacja "Bądź ostrożny" to trochę za mało. Szczególnie iż polecano np. olejek z drzewa herbacianego do kremu nawilżającego do twarzy :/ Ale już przy tym nie było informacji, że nie powinny tego olejku używać kobiety w ciąży :/
  • Nie przypominam sobie obszerniejszej notki o konserwantach.
  • Autorka zachęcała do samodzielnego przygotowania z naturalnych składników filtrów przeciwsłonecznych. Zgadza się, niektóre substancje posiadają takie właściwości, ale bałabym się sama zrobić produkt przeciwsłoneczny "w ciemno" - ciężko byłoby mi również ocenić stopień ochrony filtra. Zdecydowanie odradzam, zniechęcam do samodzielnego tworzenia emulsji przeciwsłonecznych.
Czemu jestem aż tak krytyczna? Wolę chuchać na zimne. Pamiętajcie, żeby przy tworzeniu własnych kosmetyków uważać na dopuszczalne stężenia - lepiej dodać czegoś mniej, aniżeli przesadzić.

Miłej nocy,



3 komentarze:

  1. To prawda, że organiczne nie zawsze jest organiczne.

    OdpowiedzUsuń
  2. jak oglądam recenzje na you tube to rzeczywiście da się zauważyć bezkrytyczny szał Amerykanek na organiczne produkty ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. łooh ja to noga z angielskiego jestem i bym nic nie zrozumiała hahaha

    OdpowiedzUsuń