wtorek, 17 kwietnia 2012

Jestem na tak! Seria Yes to.


W ostatnim moim poście znalazły się kremy, które czekają na swoją kolej. Nie mogę się doczekać, kiedy zabiorę się do ich testów :) A czekam, ponieważ muszę wykończyć moich dotychczasowych ulubieńców z Yes to. Seria Yes to to kosmetyki zawierające głównie (np. 98%) składników naturalnych. Można je nabyć w Sephorze, jak również są dostępne na allegro.
W moim posiadaniu znalazł się zestaw do skóry wrażliwej - Yes to cucumber oraz krem na noc dla skóry normalnej 
i suchej Yes to carrots 50ml. Ciekawy design opakowań i nawiązanie do warzyw/owoców na pewno przyciąga uwagę :).
W skład zestawu Yes to Cucumber wchodzi żel do oczu 30ml (co ciekawe tak pisze na opakowaniu ;) ), łagodzący nawilżacz 50ml i chusteczki do demakijażu 30sztuk (?). Zestaw udało mi się nabyć za 45zł na wyprzedaży 
w Sephorze (standardowa cena to coś koło 170zł), krem kosztował mnie 30zł (przeceniony ze 100zł). Myślę, że było warto, a oto zestaw w całej okazałości:



Na pewno kosmetyki są niesamowicie wydajne. Używam je mniej więcej od 1 stycznia 2012 i ciągle nie widać końca :) W przypadku żelu brak mi systematyczności, pozostałe są praktycznie w stałym użyciu. Kosmetyki zawierają m.in. alkohol i konserwant phenoxyethanol. Ponadto mają w składzie wiele korzystnych substancji :) I jeszcze coś bardzo ważnego, a mianowicie opakowania - kremy/żele są zapakowane w opakowania z pompkami airless. Czyli nic nie dostaje się do środka, a pompka pozwala na precyzyjne dozowanie. Co powoduje, że kosmetyki są bardzo wydajne, bo nie ma strat spowodowanych wyciekiem zbyt dużej ilości kremu.

Na pewno nie powiem nic o chusteczkach nie powiem kompletnie nic ;) Były zakupione wraz z zestawem, ja sama nie przepadam za myciem buzi mokrymi chusteczkami, więc leżą zapakowane. Po ich otwarciu powinno się je zużyć 
w ciągu 3miesięcy.
Przechodząc do kolejnych produktów:
Największą zagadką jest dla mnie żel. Służy do oczu, jest totalnie przeźroczysty. Po otwarciu należy go zużyć 
w ciągu 12 miesięcy. Niestety nie zakochaliśmy się w sobie. Czasami szczypie, zostawia filtr, który kompletnie nie współpracuje z podkładami mineralnymi. Robi się ciasto. Przez to najczęściej o nim zapominam i grzecznie sobie leży w kosmetyczce.
Bardziej interesującym produktem jest emulsja nawilżająca. W zasadzie można by ją podsumować jako delikatny nic nie robiący kremik ;) Działanie nawilżające nie jest wystarczające, skóra się wręcz potrafi przesuszać, szczególnie 
w okresie zimowym. Jest moją ulubioną bazą do własnych kremików. Dobrze komponuje się z olejem sezamowym. Razem stanowią świetną bazę pod makijaż mineralny. Obecnie stosuję go bez niczego i na razie nie widzę przesuszonej skóry.
Zapach serii ogórkowej jest trochę ogórkowy, ale nie jest nachalny ;)
Na pewno na największe oklaski zasługuje krem na noc z serii marchewkowej. Zupełnie inny, dość przyjemny zapach, ale ciężko mi go dorównać do zapachu marchewki. A dlaczego zasługuje na oklaski? Nawilża niesamowicie, nie zapycha! Po nocnej kuracji z nim w roli głównej skóra jest odpowiednio odżywiona i nawilżona. Nie podrażnia, jak czasami zdarzało mi się z serią ogórkową (która ponoć jest właśnie przeznaczona do skóry wrażliwej).
Nie wiem czy kupię ponownie, głównie ze względu na cenę. Seria ogórkowa jest dla mnie taka sobie, natomiast krem z serii marchewkowej jest jednym z lepszych kremów, z jakimi miałam dotychczas do czynienia :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz