W obliczu blogowej manii na laminowanie żelatyną chcę coś oświadczyć! Uwielbiam wszelkie żelki :) Praktycznie nie ma dnia, kiedy nie sięgam do paczki pełnej misiów! Wczoraj udało mi się zrobić taką o to galaretkę:
A tutaj w całej okazałości i w porównaniu do misia z Jutrzenki (niestety nie udało mi się znaleźć misiów Haribo koło domu):
Misio bez problemu wyszedł z foremki :D Do misia użyłam jednej standardowej galaretki rozpuszczonej w ilości nieco mniejszej niż 0,5 litra.
Smakowitej soboty!
Słodki miś :)
OdpowiedzUsuńhahaha niezły sposób na misia :D:D
OdpowiedzUsuńUroczy pomysł :)
OdpowiedzUsuńNieźle , narobiłaś mi smaka, ja teraz jem czekoladę :D
OdpowiedzUsuńuroczy! bardzo dobry pomysł. :) chyba widziałam żelki w takich opakowaniach w Lidlu, więc może kiedyś skorzystam z Twojego ''przepisu''. :)
OdpowiedzUsuńto już nie miś, a prawdziwy niedźwiedź :) ja również uwielbiam żelki, te z haribo nie mają sobie rózwnych :)
OdpowiedzUsuń